longer wspomnieniowy
Dodatek do wpisu z 27 lutego:
„A co innego dzienniki, straszny longer z całego życia, a co innego utwór beletrystyczny uformowany w kształt raptularza.” (Tadeusz Konwicki, Wschody i zachody księżyca, wydanie krajowe 1990 – w pierwszym, londyńskim wydaniu „longier”).
I dalej: „Zróbmy gwiazdkę, bo wlecze mi się ten longer wspomnieniowy bez żadnego pożytku dla czytelnika.” (ibid.)
Piękna jest wiosna nad Dunajem. Pozdrawiam z Krems.